Rozdział 8
Harumi
Szliśmy przez las trzymając się za
ręce. Wreszcie po 10 latach poczułem się znowu szczęśliwy.
Zdałem sobie sprawę, że mnie i Falandira łączy niezwykła,
silna, nierozerwalna więź. I myślę, że on też zdawał sobie z
tego sprawę i to chyba lepiej ode mnie. Cały czas nie mogłem
uwierzyć, że on jest smokiem. Moja mama opowiadała mi o nich
historie, z resztą Adae także. Zawsze chciałem jakiegoś spotkać,
ale nigdy bym nie pomyślał, że połączy mnie z jednym z nich tak
silna więź.
Rozglądałem się z zaciekawieniem na
otaczający mnie świat. Zawsze uważałem las Adae za niezwykłe
magiczne miejsce. Ale to tutaj było jeszcze bardzie magiczne. W
powietrzu latały smoki, kolorowe ptaki i jeszcze jakieś inne
niezwykłe stwory. Rosły tu niezwykłe rośliny i przepiękne
kwiaty, w których mieszkały maleńkie wróżki. Spojrzałem przed
siebie i stanąłem jak wryty. Przed nami była wielka góra a z niej
wykuty z jasno niebieskiego kamienia wielki zamek. Niebieski kamień,
z którego zrobione były ściany działał jak pryzmat, odbijał od
siebie promienie słoneczne tworząc malutkie tęcze.
- W tym kamieniu są malutkie
kryształki, które odbijają promienie i dlatego widzisz tęcze.
Spojrzałem na Falandira zaskoczony.
- Czy ty przypadkiem czytasz mi w
myślach?
- Nie wiem czy to czytanie w myślach,
ale potrafię wyczuć twoje uczucia i emocje. A poza tym ten widok i
na mnie zrobił ogromne wrażenie, jak 10 lat temu pierwszy raz
zobaczyłem ten zamek.
- Pierwszy raz? – wyszeptałem
zamyślony.
- Tak. Mam ponad 200 lat, ale większość
mojego życia spędziłem w niewoli u Lumeia Halaga. Nie znam świata
tak dobrze jak pozostałe smoki i muszę się jeszcze bardzo dużo
nauczyć, także o samym sobie. – w jego głosie wyczułem smutek.
Zacisnąłem swój uścisk. Smok
spojrzał na mnie, ale zamiast smutku zobaczyłem radość i
szczęście.
- Coś ci pokażę. – puścił moją
rękę i odszedł na kilka kroków.
Zaczął przemieniać się w smoka. Nie
widziałem wyraźnie przemiany ponieważ otoczyło go oślepiająca
światło, ale wszystko to trwało kilka sekund. Przede mną stał
znowu wielki, dostojny, złoty smok. Falandir położył się i
wysunął przednią łapę.
- Wsiadaj.
- Może lepiej nie.
- Nie bój się. Nie spadniesz. Nie
mógłbym cię upuścić. Zaufaj mi.
- No dobrze ufam.
Wsiadłem na jego grzbiet. Falandir
rozpostarł skrzydła i już po chwili byliśmy wysoko w powietrzu.
- Jakież to piękne. – zachwycałem
się rozpościerającym pod nami widokiem.
- Cudowne. Uwielbiam latać i podziwiać
Garandal. Trzymaj się mocno Harumi.
Falandir wzbijał się coraz wyżej.
Powinno być mi zimno i powinienem mieć problemy z oddychaniem.
Jednak nic takiego się ze mną nie działo. Czułem się szczęśliwy,
wolny i bezpieczny. Puściłem smoka i rozłożyłem szeroko ramiona.
Nie bałem się, że spadnę. Jak leciałem na tamtym smoku to czułem
się nieswojo. Ale na grzbiecie Falandira niczego się nie bałem.
Przytuliłem się do niego. Jego skóra była taka gładka i ciepła.
- Jest ci zimno? – zapytał.
- Nie. Nic mi nie jest. Czuję się
cudownie. Taki szczęśliwy, wolny.
- Ja czuję to samo.
- Falandirze czy to możliwe, że i ja
umiem wyczuwać twoje emocje?
- Być może. Wracajmy. Musimy
porozmawiać z moim tatą.
Wylądowaliśmy na ziemi, a Falandir
zamienił się z powrotem w człowieka. Patrzyłam na niego
zdziwiony.
- O co chodzi?
- Czy twoje ubranie nie powinno być
rozszarpane?
Smok zaczął się głośno śmiać.
- To ubranie jest zrobione przez elfy i
ma specjalne właściwości. Podczas naszych przemian nie zostaje
zniszczone. Każdy smok takie nosi. 10 lat temu przeszedłem swoją
pierwsza przemianę i nie miałem takich ubrań, dlatego byłem
wtedy nagi.
Na samo wspomnienie zarumieniłem się
lekko.
- Dlaczego zamieniacie się w ludzi?
- I ludzka postać i smocza są naszymi
prawdziwymi postaciami. Częściej jesteśmy pod postacią człowieka.
Z postaci smoka korzystamy zwykle podczas walki.
- Rozumiem. Czy w postaci smoka macie
więcej siły?
- Nie. I w tej i w tej mamy taką samą
moc. Ale postać smoka bardziej przeraża przeciwnika. To też jest
bardzo ważne.
- Witajcie! – usłyszeliśmy kobiecy
głos.
Spojrzałem na kobietę. Była
przepiękna. Miała długie włosy, w kolorze podobnym do włosów
Falandira i wielkie złote oczy. Uśmiechała się do mnie szeroko.
- Wreszcie was znalazłam. Ojciec na
was czeka.
- Harumi chciałbym ci przedstawić
moją matkę.
- Bardzo mi miło. Jestem Harumi
Tanaka. – ukłoniłem się przed nią.
- Mi też jest miło cię poznać.
Chciałbym ci bardzo podziękować za to co zrobiłeś 10 lat temu.
- Nie trzeba. Nie zrobiłem nic
nadzwyczajnego.
- Zrobiłeś, ale nie zdajesz sobie z
tego sprawy. Idźcie już do Gardiona, czeka na was.
Falandir chwycił mnie delikatnie za
rękę i poszliśmy w kierunku zamku.
- Ten zamek jest przepiękny.
- Krasnoludy go zbudowały jakieś 5000
lat temu. Tylko one mogły zrobić coś tak niesamowitego. Słyszałem,
że ich podziemne miasta są jeszcze wspanialsze.
- Czy może istnieć coś jeszcze
bardziej wspaniałego niż to? – zdziwiłem się.
- Jest wiele wspaniałych miejsc. Może
będzie nam dane jakieś zobaczyć?
Przeszliśmy przez wielki korytarz i
stanęliśmy przed wielkimi metalowymi drzwiami, przez które
Falandir mógłby spokojnie przejść pod postacią smoka. Otworzyły
się cicho, co mnie bardzo zdziwiło. Spodziewałam się głośnego
skrzypienia. Weszliśmy do środka. Sala była niesamowita. Wielka, a
właściwie gigantyczna.
- Jakby nie mógł nas przyjąć w
swoim pokoju albo w bibliotece. – zamarudził Falandir.
Zachichotałem cicho co wyraźnie
smokowi także poprawiło humor.
- Co to za sala?
- Można powiedzieć, że tronowa.
- Nie mogę uwierzyć, że coś tak
wielkiego znajduje się w tej górze.
- Witajcie. – podszedł do nas wysoki
mężczyzna o granatowych, krótkich włosach i złotych oczach.
- O Seres, gdzie ojciec.
- Czeka na wasz w Sali Rady Starszych.
- Rada Starszych? To musi być coś
bardzo ważnego skoro mamy stanąć przed Radą.
- Co to za Rada?
- Rada najstarszych smoków, którym
przewodzi mój ojciec. – wyjaśnił mi Falandir. – Podejmują
najważniejsze decyzje w Garandal, ale ostatnie zdanie i tak należy
do mojego ojca.
Weszliśmy do dużej sali. Chociaż
przy sali tronowej wydawała bardzo malutka. Miała ponad 200 m2.
Był w niej wielki półokrągły stół, przy którym siedział
Gardion i jeszcze 10 zupełnie obcych mi ludzi, a właściwie smoków.
Było to 5 kobiet i 5 mężczyzn. Koło Gardiona stała Adae i
uśmiechała się do mnie.
- Dobrze, że już jesteście.
Czekaliśmy na was. – powiedział Gardion.
- Więc to jest ten chłopak, który
pochodzi z rasy Fulan? – odezwała się jedna z kobiet.
Znowu usłyszałem tę nazwę i nie
mogłem się już powstrzymać.
- Wasza wysokość. – zwróciłem się
do Gardiona. – Jeśli wiesz co się ze mną dzieje to błagam
powiedz mi. Nie zniosę już dłużej tej niepewności.
- Uspokój się Harumi. – władca
smoków miał łagodny głos, ale jednocześnie bardzo władczy.
Wstał, obszedł cały stół i stanął
przede mną i Falandirem.
- W Amanir istniały kiedyś 4 bardzo
potężne rasy. – zaczął Gardion. - Rasa Smoków, rasa Elfów,
rasa Krasnoludów i rasa Fulan. My smoki jesteśmy najpotężniejszą,
zaraz po nas była rasa Fulan, Elfowie są na 3 miejscu, a Krasnoludy
na 4.
- Tato do rzeczy. – zniecierpliwił
się Falandir. – Nie potrzebujemy lekcji historii.
- Wybacz Falandirze, ale Harumi nie
uczył się historii Amanir tak jak ty.
- Uczyłam go historii. Myślę, że tę
część możemy pominąć. – koło władcy smoków pojawiła się
Adae. – Nie wspominałam mu tylko o Fulańczykach.
- Więc dobrze. Przejdę zatem dalej.
Rasa Fulan dorównywała w sile Smokom. Dlatego też nasze dwie rasy
pełniły rolę strażników Amanir. Później okazało się, że
niektórych przedstawicieli naszych ras łączy niezwykła więź.
Nie występowało to u wszystkich. Właściwie zdarzało się to u 1
Fulańczyka na 10 i u 1 Smoka na 20. Ale jak już się zdarzyło,
taka para stawała się bardzo silnymi wojownikami. Potrafili czytać
sobie w myślach, odczuwać nawzajem swoje emocje i uczucia. Dzielili
się swoimi mocami. Kiedy rodził się Fulańczyk przeznaczony
jakiemuś Smokowi, on od razu wyczuwał jego energie nie ważnie
gdzie się znajdował. To działało także w druga stronę. Kiedy
rodził się smok przeznaczony Fulańczykowi ten też odczuwał jego
energię. – Falandir spojrzał na mnie, a potem z powrotem na ojca.
– Wasze pierwsze spotkanie 10 lat temu wywarło na was niesamowite
wrażenie, prawda?
- Wasza wysokość myśli, że mnie i
Falandira łączy taka więź?
- Ja nie myślę, ja to wiem.
Falandirze powiedziałeś mi, że 20 lat temu odczułeś dziwną
energię. Czy możesz mi powiedzieć co wtedy czułeś?
- Byłem szczęśliwy i jednocześnie
bardzo cierpiałem. Ta energia mnie do siebie wołała, a ja nie
mogłem się wydostać z niewoli. Zawsze miałem w sercu jakąś
pustkę, a ta energia zaczęła ją wypełniać. A kiedy 10 lat temu
spotkałem Harumi okazało się, że ta energia należy do niego. Od
samego początku czułem, że łączy mnie z nim coś wyjątkowego.
- A co ty czułeś Harumi, jak pierwszy
raz zobaczyłeś mojego syna?
- Strach. – Falandir spojrzał na
mnie zaskoczony. – Był wtedy cały zakrwawiony i brudny więc w
pierwszej kolejności odczułem lęk. Ale potem on na mnie spojrzał
i strach nagle gdzieś zniknął. Czułem, że muszę mu pomóc,
zaopiekować się nim. Chciałem zawsze już być przy nim. Czułem,
że jest mi on bardzo bliski.
- Takie i podobne uczucia łączyły
przeznaczonych sobie Faulańczyka i Smoka. A poza tym te ostatnie
ataki Falandira też potwierdzają tę więź.
- Ataki? – spojrzałem przerażony na
Falandira.
- Nie chciałem cię martwić.
Przepraszam. To był tylko zwykły ból głowy.
- To nie było zwykłe. Tak się dzieje
jeśli Faulańczyk i Smok są daleko od siebie i jednemu grozi
niebezpieczeństwo.
- To dlaczego ja nic takiego nie
poczułem jak Falandir był w niewoli i był torturowany?
- Być może nieświadomie Falandir
chronił cię przed odczuwaniem bólu. Działacie na siebie nawzajem
i to na bardzo duże odległości. Zawsze będziecie mogli wyczuć co
czuje drugi i porozumiewać się telepatycznie. Ale tego wszystkiego
musicie się nauczyć.
- Rozumiem. Mogę się jeszcze o coś
spytać?
- Pytaj się o wszystko co chcesz?
- Dlaczego Halag wymordował całą
moją rasę?
- To przez przepowiednię mojej siostry
Ahiri. – powiedziała Adae. – Była bardzo potężną
czarodziejką, miała pewną niezwykła zdolność, w swoich snach
widziała to co może przydarzyć się w przyszłości. To ona
pierwsza zobaczyła zdradę Lumeia. I rzeczywiście krótko po tym on
nas zdradził. Halag stwierdził, że zdolności Ahiri będą dla
niego bardzo kłopotliwe w przyszłości. Dlatego ją zabił. Ale
zanim umarł miała wizję. Widziała jak Lumei ginie z ręki
Fulańczyka. Po śmierci mojej siostry Halag zniknął na kilka lat.
Wrócił nagle atakując Fulańczyków. Nikt nie spodziewał się
jego ataku i, że będzie on tak silny. To była masakra. Halag
musiał posiąść jakąś potężną moc, ponieważ Fulańczycy byli
niezwykle potężni. Kiedy przybyliśmy było już za późno.
Myśleliśmy, że wszyscy Fulańczycy zostali zabici, ale pomyliliśmy
się.
- Więc on wymordował moją rasę
tylko z powodu jakieś przepowiedni? Ale co to za potężna moc
dzięki której był w stanie to zrobić?
- Nauczył się władać demonami? –
spojrzałem na Falandira. – W Tartul było ich pełno.
- To jest bardzo starożytna magia.
Musiał odnaleźć jakąś starożytną księgę. – stwierdził
Gardion.
- Harumi pamiętasz te potwory które
zaatakowały ciebie? – odezwała się Adae.
- Tak. Nie przypominaj mi. Od razu mam
gęsią skórkę.
- To były Rille, jedne z najbardziej
krwiożerczych demonów. Ich zęby są tak twarde i ostre, że mogą
nawet przegryźć kamień.
- Więc dlaczego nie przegryzły mojej
ręki?
- Ponieważ twoja skóra przypomina
budową smoczą skórę, która jest najtwardszym materiałem w
Amanir. – powiedział Gardion. – Ale taka skóra pojawia się
tylko i wyłącznie u Fulańczyka, który ma swojego smoka. Ty i
Falandir jesteście teraz najpotężniejszymi wojownikami w Amanir i
tylko wy możecie pokonać Halaga. Musicie się nauczyć jak działa
wasza więź. Odkrywać razem swoje moce. Musicie bardzo dobrze się
poznać. Tylko łącząc swoje dusze, serca i ciała będziecie w
stanie to zrobić.
Zadrżałem, kiedy usłyszałem
ostatnie zdanie władcy smoków. Falandir też się zdenerwował.
Mimo, że go nie trzymałem za rękę poczułem jego emocje.
- Będziemy szukać innych Fulańczyków.
Mam nadzieje, że nie jesteś jedynym ocalałym.
- Więc możliwe jest, że nie jestem
jedyny?
- Twoja matka i ojciec musieli uciec
skoro urodziłeś się 20 lat temu. Być może jeszcze żyją.
- Lumei na pewno nic im nie zrobił.
Niedawno dowiedział się o Harumim, a był przekonany, że wszyscy
Fulańczycy zginęli. – odezwał się Adae.
- Thania.
- Tak kochanie?
- Mogłabyś przesłuchać wszystkie
smoki. Może któryś z nich odczuwa to samo co Falandir. Adae ty się
zajmiesz szukaniem Fulańczyków. Dam ci do pomocy kilku smoków.
- A co my mamy robić? – zapytał się
Falandir.
- Odpoczywajcie i zajmijcie się sobą.
Zanim zaczniecie się uczyć musicie dobrze poznać siebie nawzajem.
Jednak nie mamy zbyt dużo czasu, dlatego daje wam 2 tygodnie. Mam
nadzieje, że to wystarczy. Po tym okresie zaczynamy trening. Jeśli
nie macie więcej pytać to uznaję to spotkanie za zakończone.
Zamyśliłem się. Miałem mętlik w
głowie. Poczułem jak kręci mi się w głowie. Silne ramiona
Falandira uratowały mnie przed upadkiem na podłogę.
- Jeśli będziemy mieli jakieś
pytania to przyjdziemy do ciebie ojcze. A teraz wybacz, ale muszę
się nim zając.
- Dobrze. Zabierz go stąd.
Falandir
Szedłem korytarzem trzymając w
ramionach Harumiego. Ja miałem mętlik w głowie, a co dopiero on.
Dowiedział się kim naprawdę jest, kim ja jestem. Co nas łączy.
Co tak naprawdę przydarzyło się jego rasie. Te wszystkie
nagromadzone wiadomości były dla niego zbyt dużym szokiem.
Otworzyłem drzwi do jego pokoju i położyłem go delikatnie na
łóżku. Kiedy spał wyglądał znowu jak małe dziecko. Taki
bezbronny, delikatny. To niezwykłe, że w takiej osobie drzemie
niemal niszczycielska moc. Położyłem się koło niego i
przytuliłem do siebie. Tak, nareszcie jest ze mną. Tak blisko, że
mogę do dotknąć, pocałować. Przejechałem dłonią po jego
policzku. Jego skóra była inna niż 10 lat temu. Mała taką samą
temperaturę jak moja. No tak przebudził w sobie moce Fulan więc to
chyba naturalne, a może ma gorączkę. Wpadłem w panikę. W tym
samym momencie spojrzały na mnie niebieskie oczy, w których także
kryła się panika.
- Co się stało? – zapytał cicho i
troskliwie.
- Zemdlałeś.
- Nie o to pytam. Co tobie się stało?
Jesteś zdenerwowany.
- Masz taką gorąca skórę.
Przestraszyłem się, że możesz mieć gorączkę.
- Nie martw się. Wszystko ze mną w
porządku.
Wiedziałem, że mówi prawdę i
uspokoiłem się.
- To takie cudowne uczucie. –
powiedział po dłuższej chwili milczenia. – Nareszcie czuje, że
nie jestem sam. Zawsze mi czegoś brakowało. Czułem dziwną pustkę,
ale wiedziałem, że gdzieś tam jest ktoś kto ją wypełni.
- Doskonale rozumiem co czujesz.
- Falandirze chcę żebyś mi
opowiedział o niewoli u Halaga. Wiem, że to dla ciebie bolesne.
Ale…
- Wszystko ci opowiem. Ale ty będziesz
musiał opowiedzieć mi o sobie.
- Oczywiście.
- Zajmiemy się tym później. Teraz
musisz odpocząć.
- Zostaniesz przy mnie.
- Już na zawsze.
Pochyliłem się nad nim i delikatnie
połączyłem nasze usta w pocałunku.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, mam nadzieję że są jednak jeszcze jacyś fulanczycy, muszą się poznać wiele nauczyć o sobie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia