Uwaga!!!


Uwaga!!


Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

1 maja 2012

Rozdział 7


Rozdział 7


Falandir

Obudziłem się w swoim łóżku. Rozejrzałem się nie przytomnie, aż mój wzrok napotkał złote oczy mojej mamy.

- Jak się czujesz kochanie? – zapytała z troską.

- Głowa mnie boli. – usiadłem na łóżku.

- Falandirze kto to jest Harumi? – zapytał ojciec i przyjrzał mi się uważnie. – Przez sen cały czas wołałeś jego imię.

- Poznałem go 10 lat temu w lesie Talolin.

- Opowiedz mi wszystko.

- Biegłem przez las, uciekałem przed Rillami. Poczułem jakąś dziwną energię, która mnie do siebie przyciągała. Biegłem w jej kierunku. Kiedy wybiegłem zza drzewa zobaczyłem małego chłopczyka. To od niego biła ta niezwykła energia. Tym chłopczykiem był właśnie Harumi. – Falandir spojrzał na ojca, który wyraźnie był zdenerwowany.

- Czy czułeś już kiedyś podobną energię?

- Tak. 10 lat przed tym jak spotkałem Harumi.

- Gardionie czy ty myślisz o tym samym co ja? – zapytała matka.

- Tak. Seres. – z cienia wyszedł mój brat. Miał złote oczy i granatowe krótkie włosy.

- Tak ojcze?

- Weź ze sobą tyle smoków ile zdołasz i leć natychmiast do Talolin. Przyprowadź tu Adaę i tego chłopca.

- Dobrze.

- Tato co się dzieje? – zapytałem zdenerwowany.

Ojciec pochylił się nade mną i spojrzał mi prosto w oczy.

- Jeszcze jedno pytanie, ale musisz mi odpowiedzieć szczerze.

- Słucham.

- Co czujesz do Harumi?

- Kocham go. – powiedziałem szczerze.

Ojciec wyprostował się i spojrzał na moją matkę porozumiewawczo.

- Tato…

- Odpoczywaj. Już niedługo go zobaczysz. Thania dajmy mu odpocząć.

Matka wstała z krzesła i wyszła za ojcem.

Długo patrzyłem w drzwi za którymi zniknęli rodzice i zastanawiałem się co się dzieje. Ojciec czymś się zmartwił, ale jednocześnie ucieszył. Byłem ciekaw co takiego wywołało u niego tak sprzeczne uczucia. I dlaczego nie chciał mi nic wyjaśnić? I dlaczego pytał się o Harumi i o to co do niego czuję? Miałem tyle pytań. Poczułem się senny. Opadłem na poduszę i zamknąłem oczy.

- Ciekawe jak teraz wyglądasz Harumi? Jesteś już dorosłym mężczyzną. Na pewno bardzo się zmieniłeś. Czy zdołam cię poznać jak staniesz przede mną? – z takimi i podobnymi myślami zasnąłem.


Hikaru-chan

- Naprawdę myślisz, że ten chłopak jest Fulańczykiem. – zapytała się Thania.

- Tak myślę. On i nasz syn są połączeni niezwykłą więzią. Falandir pierwszy raz poczuł jego energię 20 lat temu zapewne przy jego porodzie. Myślałem, że Halag wymordował wszystkich Fulańczyków.

- Widać, że nie wszystkich.

- Jak tylko Seres wróci wyślę go na poszukiwanie innych Fulanów. Wspaniale by było gdybyśmy odnaleźli jeszcze kilku.

- Powinieneś wytłumaczyć wszystko Falandirowi.

- Wytłumaczę, kiedy Harumi przybędzie do Garandal. A na razie musi uzbroić się w cierpliwość.


Falandir

Od mojego tajemniczego zemdlenia i tych wielkich bólów głowy minęły 3 dni. Szybowałem sobie po pięknym błękitnym niebie i cieszyłem się z promieni słonecznych, które muskały ciepło moją złotą skórę. Uwielbiałem latać. Czułem się wtedy taki wolny, jednak nigdy do końca nie byłem szczęśliwy. Czegoś mi brakowało, a właściwie kogoś. Już nie mogłem się doczekać kiedy go znowu zobaczę. Trochę bałem się tego spotkania. Nie wiedział, że jestem smokiem to może być dla niego szok.

- Witaj braciszku! – usłyszałem za sobą damski głos. Odwróciłem głowę i zobaczyłem złotą smoczycę.

- Witaj Ainuwe.

- Pościgamy się? Tym razem to ja wygram.

- Nie doczekanie twoje siostrzyczko.

Machnąłem mocno skrzydłami i już była daleko przed nią. Jednak smoczyca nie dawała za wygraną. W kilka sekund znalazła się przy mnie. Lecieliśmy łeb w łeb. Znowu przyspieszyłem.

- Tylko na tyle cię stać siostro? Podobno jesteś najszybszą smoczycą w Gadandal. Pokaż na co się stać.

- Oczywiście, że jestem najszybsza. I zaraz ci to udowodnię.

Wyprzedziła mnie. Przyspieszyłem i już miałem ją dogonić kiedy poczułem ostry ból w głowie. Znowu pojawił się przede mną obraz roześmianej twarzy Harumiego. Ból był tak nieznośny, że aż poczułem się słaby. Zacząłem spadać, kręcąc się na około własnej osi.

- FALANDIR!!! – usłyszałem tylko przerażający krzyk mojej siostry.

Byłem przygotowany na mocne uderzenie, jednak zanim to nastąpiło otoczyła mnie ciemność.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Otworzyłem oczy. Znajdowałem się w swoim pokoju. Poczułem jak ktoś rzuca mi się na szyję.

- Fal tak się o ciebie martwiłam. – płakała Ainuwe. – Jak się czujesz? – odsunęła się ode mnie i spojrzała prosto w oczy.

- Chyba dobrze. Co się stało?

- Na szczęście nic. Ojciec w porę do ciebie podleciał i złapał. Znowu miałeś atak?

- Tak. Ale teraz czuję się bardzo dobrze.

- Te twoje ataki to coś bardzo dziwnego. Może jesteś chory?

- Nie jest chory. Wszystko jest z tobą w porządku. – spojrzałem na ojca pytająco. – Już ci mówiłem, że wszystko ci wytłumaczę jak przybędzie Harumi. A teraz odpoczywaj. Zostawmy do samego Ainuwe.

Siostra spojrzała na mnie nie pewnie.

- Wszystko w porządku. Naprawdę czuję się dobrze. Możesz iść i nie martw się o mnie.

- Dobrze. - pocałowała mnie w policzek. – Odpoczywaj. – i wyszła.

Przespałem się kilka godzin, po których wstałem jak nowo narodzony. Ostatnio byłem tak wypoczęty 10 lat temu, kiedy spędzałem noce z Harami. Czułem się także bardzo dziwnie. Byłem o wiele silniejszy, miałem o wiele więcej energii. Z każdą godziną czułem się coraz silniejszy. A także czułem zbliżającą się do mnie energię. Na początku była ledwo wyczuwalna, ale z każdą minutą wydała się coraz bardziej silna. Znalem tę energię należała do Harumiego. Więc był coraz bliżej. Moje serce radowało się na samą myśl, że już niedługo go zobaczę. Te jego piękne niebieskie oczy i ten cudowny uśmiech. Będę czuł jego zapach. Nie mogłem powstrzymać tej wielkiej radości. Zamieniłem się w smoka i poszybowałem wysoko w niebo. Wirowałem w powietrzu. Kręciłem beczki. Nurkowałem, by zaraz potem zbić się jeszcze wyżej. Prosto ku słońcu. Ale nawet ono nie było wstanie rozgrzać mojego serca tak bardzo jak myśl, że on jest coraz bliżej.


Hikaru-chan

- Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. – powiedział Thania obserwując wygłupy syna na niebie.

- Jest szczęśliwy. Czuje jego bliskość. Teraz już nie mam żadnych wątpliwości, że w żyłach Harumiego płynie krew Fulan i to w najczystszej postaci. – odpowiedział Gardion podchodząc do żony i obejmując ją w pasie. Patrzył z uśmiechem na twarzy na Falandira. – Będzie im ciężko, ale przynajmniej będą mieli siebie. – szepnął zamyślony.

- Nic nie możemy zrobić, to ich przeznaczenie. – powiedziała smoczyca, odwróciła głowę i pocałował czule męża w usta. – Z przeznaczeniem nie można walczyć.

- Wiem, nawet my smoki nie damy temu rady.


Falandir

Od 3 dni rozpierała mnie energia. Moje podniebne wybryki stały się dla mnie rutyną. Nie wiedziałem jak inaczej mógłbym uzewnętrznić swoje uczucia. Właśnie znowu ścigałem się z Ainuwe, kiedy zobaczyłem w oddali nadlatujące smoki, na przedzie leciał Seres. Serce zabiło mi mocniej wylądowałem na ziemi, zamieniłem w człowieka i schowałem się do drzewem. Seres przeleciał nade mną, za nim leciał jego najlepszy przyjaciel Anris. Na jego grzbiecie siedziała Adae. Obejmowała kogoś, kto siedział przed nią. Mignęła mi tylko brązowa czupryna. Serce znowu zaczęło mi mocniej bić.

- Harumi. – wyszeptałem cicho.

- Nie pójdziesz do pałacu? – zapytała się Ainuwe.

Poczułem, że nogi się pode mną uginają. Ześliznąłem się po drzewie na ziemię.

- Dobrze się czujesz Fal?

- Taaak. – powiedziałem słabo. – Ja muszę pobyć trochę sam. Wybacz mi Ainuwe. – podniosłem się i pobiegłem w głąb lasu.

Nie wiedziałem co się za mną dzieje. Przecież nie mogłem się doczekać naszego spotkania, a teraz odczuwam… strach i to paniczny. Ale dlaczego? Przecież go kocham. Nie powinienem się bać. A jednak. Co będzie jeśli on mi nie wybaczy, że nie powiedziałem mu prawdy o sobie. Na pewno będzie miał do mnie żal. Będzie myślał, że mu nie ufam, a przecież zrobiłem to po to żeby go chronić. Las zaczął się przerzedzać i wpadłem na polanę na której było jezioro. Zamieniłem się w smoka i wskoczyłem do jeziora. Chłodna woda wybiła mnie trochę z tego strachu. Położyłem się na dnie jeziora i patrzyłem na niebo. Woda była krystalicznie czysta, dlatego było go cudownie widać, a lekkie fale dodawały mu magiczności. Przymknąłem oczy. Na dnie jeziora było tak cudownie tak cicho. Nie zauważyłem nawet kiedy zasnąłem.


Obudził mnie jakiś hałas. Słyszałem czyjeś kroki. Serce zaczęło mi szybciej bić, po energii rozpoznałem, że to Harumi. Właśnie wszedł na polanę. W chwilę później zanurzył nogi w wodzie. Nie mogłem wytrzymać. Chciałem go zobaczyć i to jak najszybciej. Nie zastanawiałem się nad tym, że mogę go teraz przestraszyć. Błyskawicznie wynurzyłem się z jeziora. Woda opadła mocząc go całego. Siedział w wodzie i patrzył na mnie przerażony. Nie przypominał tego małego chłopca jakim go zapamiętałem. Był podobnego wzrostu co ja, kiedy zamieniam się w człowieka, tylko troszeczkę niższy. Jego niebieskie oczy były jeszcze większe niż 10 lat temu. Jego półdługie brązowe włosy przykleiły mu się do mokrej twarzy. Wyglądał cudownie. Wydawał mi się najpiękniejszą istotą na świecie.


Harumi

Patrzyłem na smoka z przerażeniem. Był ogromny. Miał ponad 20 m wysokości. Jego skóra przypominała płynne złoto. To była niezwykła gra światła i cienia. Miał długi ogon zakończony ostrymi, srebrnymi kolcami. Jego łapy były uzbrojone z srebrne pazury. Tego samego koloru miał rogi na łbie i kilka kolców na grzbiecie. Miał wielkie czarne oczy ze srebrnymi pionowymi źrenicami.

- Zupełnie jak moje. – pomyślałem.

Biła od niego niezwykła energia. To ona mnie tu przyciągnęła. Smok patrzył się prosto ma mnie, ale mi to nie przeszkadzało wręcz przeciwnie. Podniosłem się z wody. Podszedłem do niego i dotknąłem delikatnie jego łapy. Bardzo się zdziwiłem, ponieważ poczułem, że smok zadrżał lekko pod wpływem mojego dotyku. Jego skóra była idealnie gładka, bardzo silna i ciepła. Przytuliłem się do jego łapy policzkiem.

- Harumi. – usłyszałem znajomy głos.


Falandir

Jego spojrzenie zaczęło się zmieniać, z przerażenia w ciekawość i fascynacje. Podniósł się z wody i podszedł do mnie. Dotknął delikatnie mojej łapy. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Zaczął gładzić ręką moją skórę. A potem zrobił coś co mnie bardzo zdziwiło. Przyłożył policzek do mojej łapy. Czułem, że już nie mogę dłużej ukrywać przed nim, kim jestem.

- Harumi. – wypowiedziałem łagodnie jego imię.

Zaskoczony chłopak zaczął się rozglądać na wszystkie strony, ale nie pomyślał żeby spojrzeć na mnie. Odwrócił się do mnie plecami zaczął obserwować las. Zamieniłem się w człowieka i objąłem go od tyłu.


Harumi

Zacząłem się rozglądać dookoła. Mógłbym przysiąc, że usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem się tyłem do smoka i zacząłem obserwować las. Nagle poczułem, że czyjeś ramiona mnie obejmują. Odwróciłem głowę i natrafiłem na znajome jasne szaro-fioletowe oczy.

- Falandir? – wyszeptałem niedowierzająco.

- Mówiłem, że się jeszcze kiedyś spotkamy. – wyszeptał mi prosto do ucha.

Jego gorący oddech przyprawił moje serce o szybsze bicie. Odwróciłem się w jego stronę. Nic się nie zmienił przez te 10 lat. Wyglądał tak samo. I tak samo jak wtedy nie mogłem oderwać od niego wzroku. Nie przeszkadzała mi też jego bliskość. Zawsze walczyłem z pijakami przystawiającymi się do mnie w karczmie moje ciotki, ale jego oplatające mnie ramiona w ogóle mi nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie, czułem się bezpieczny. Przytuliłem się do niego mocno. Bałem się, że to może być sen, że zaraz się obudzę a go nie będzie.

- To naprawdę ty Falandirze? – spojrzałem prosto w jego oczy.

- Tak. To naprawdę ja. Jestem tu.

Dotknął moich policzków. Czułem jego ciepło. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle coś mi się przypomniało. Zacząłem rozglądać dookoła.

- Gdzie się podział ten smok?

- Stoi przed tobą. – Falandir uśmiechnął się do mnie szeroko.

- Jak to?

- To ja jestem tym smokiem Harumi.

- Jesteś smokiem. – zaskoczony otworzyłem szerzej oczy.

- Tak. Wybacz mi, że 10 lat temu nie powiedziałem ci kim naprawdę jestem. Ale nie mogłem. Chciałem cię chronić.

- Nie chce tego słuchać. Wystarczy, że Adae cały czas mi to mówiła.

- Przepraszam. Obiecuje, że już nigdy nic przed tobą nie będę ukrywał.

- Nie musisz mnie przepraszać. Nie jestem na ciebie zły. Cieszę się, że mogę cię znowu zobaczyć.

Nagle złapał mnie delikatnie za podbródek i podniósł moją twarz do góry. W jego oczach zagościła wściekłość, przeraziłem się trochę.

- Kto ci to zrobił? – zapytał i przejechał delikatnie palcem po mojej szyi.

- Nikt. - nie chciałem żeby usłyszał imię osoby, która go tak strasznie torturowała.

- Nie kłam. Sam byś sobie tego nie zrobił. Więc kto? Powiedz.

- Lumei Halag. – wyszeptałem i spojrzałem na smoka.

W jego oczach wściekłość mieszała się ze strachem. Jego palce przesuwały się delikatnie po mojej szyi, lekko drżały. Jego dotyk był tak przyjemny, nigdy czegoś takiego nie czułem. Miałem wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi. Poczułem na szyi jego usta.

- Falandir co ty robisz? – wyszeptałem, z wrażenia nie mogłem mówić głośniej, ale nie wątpiłem w to, że on to usłyszał.

- Zaufaj mi.

Jego usta delikatnie przesuwały się po mojej szyi. Mój oddech stał się nierówny, było mi trudno oddychać. Jednocześnie czułem niesamowitą przyjemność. Zarzuciłem ręce na jego szyję. Poczułem, że nogi się pode mnę uginają. Falandir położył mnie delikatnie na trawie. Nie przestawał mnie całować. Przy każdym dotyku jego ust czułem delikatne mrowienie. Oderwał się od mojej szyi i spojrzał prosto w moje oczy.

- Nie ma już śladu. – uśmiechnął się czule. – Uzdrowiłem cię. – opowiedział na moje pytające spojrzenie.

- Dziękuję. – wyszeptałem.

Falandir położył się koło mnie. Patrzyliśmy na płynące po niebie obłoki. Poczułem na swojej dłoni dłoń smoka. Spletliśmy swoje palce. Falandir zachichotał.

- Masz większe dłonie.

- To oczywiste. W końcu nie jestem już dzieckiem. – powiedziałem śmiejąc się.

- Czy twoje serce cały czas należy do mnie? – zapytał i spojrzał na mnie.

- A twoje do mnie? Bo wiesz. Mówiłem ci, że nic od ciebie nie chcę, ale zmieniłem zdanie. – przekręciłem się na brzuch i spojrzałem mu prosto w oczy. – Chcę ciebie.

Dotknął moich policzków i przyciągnął moją twarz do swojej.

- I tak bym ci oddal moje serce, nawet gdybyś tego nie chciał.


Falandir

Byłem taki szczęśliwy, że mi wybaczył. Poczułem jakby z serca spadł mi wielki kamień. Nagle zobaczyłem na jego szyi czerwone, podbiegnięte krwią ślady. Przestraszyłem i jednocześnie ogarnęła mnie wściekłość, jakiej jeszcze nigdy nie czułem. Kto miał czelność skrzywdzić mojego ukochanego? Chłopak przeraził się moim spojrzeniem. Wziąłem go delikatnie za podbródek i podniosłem do góry.

- Kto ci to zrobił?

- Nikt. – opowiedział, ale najwyraźniej się czegoś przestraszył do zadrżał lekko.

- Nie kłam. Sam byś sobie tego nie zrobił. Więc kto? Powiedz.

- Lumei Halag.

Poczułem w sobie jeszcze większa wściekłość. Jak on mógł skrzywdzić mój największy skarb? Nigdy mu tego nie wybaczę! Dotknąłem delikatnie zranionych miejsc. Sam nie wiem dlaczego, ale zacząłem składać na jego szyi pocałunki. Chciałem wymazać je z jego ciała. Jego skóra był miękka i gładka. Moje myśli biegły na zupełnie inny tor. Chciałem go całować, dotykać nie tylko po szyi. Od tak dawna za nim tęskniłem i go pragnąłem, a teraz jest w moich ramionach. Serce waliło mi jak oszalałe. Cały świat przestał dla mnie istnieć. Teraz był tylko Harumi, on jest cały moim światem. Musiałem się jakoś przywołać do porządku. Przecież muszę go uzdrowić, a nie zbałamucić.

- Falandir co ty robisz? – usłyszałem jego cichy szept.

- Zaufaj mi.

Moje usta błądziły po jego szyi. Jego oddech stał się bardzo nie równy. Ucieszyłem się, że tak na niego działam. Harumi objął mnie za szyję. Poczułem, że traci siłę w nogach więc położyłem go delikatnie na trawie, nie odrywając się od jego szyi. W końcu wreszcie go uzdrowiłem i oderwałem się od niego.

- Nie ma już śladu. – uśmiechnąłem się czule. Spojrzał na mnie pytająco. – Uzdrowiłem cię.

- Dziękuję.

Położyłem się koło niego. Dotknąłem jego dłoni. Musiałem to zrobić. Pragnąłem zawsze mieć go przy sobie. Czuć jego bliskość nasze palce zaplotły się. Dotyk jego skóry wywoływał u mnie przyjemnie mrowienie, dreszcze. Po całym ciele rozchodziła się fala gorąca. Jakby wielki płomień zżerał mnie od środka, ale było to bardzo przyjemnie. Nagle zacząłem chichotać.

- Masz większe dłonie.

- To oczywiste. W końcu nie jestem już dzieckiem. – zaśmiał się serdecznie.

Także jego śmiech nie przypominał śmiechu dziecka. Ale był tak samo cudowny. Ciekawe czy pamięta to co mi powiedział przy naszym pożegnaniu?

- Czy twoje serce cały czas należy do mnie? – zapytałem i spojrzałem w te jego, jeszcze piękniejsze niż 10 lat temu, niebieskie oczy.

- A twoje do mnie? Bo wiesz. Mówiłem ci, że nic od ciebie nie chcę, ale zmieniłem zdanie. – przekręcił się na brzuch i spojrzał na mnie. – Chcę ciebie.

Te dwa słowa wywołały u mnie jeszcze szybsze bicie serca. Dotknąłem jego policzków i przyciągnąłem jego twarz do swojej.

- I tak bym ci oddal moje serce, nawet gdybyś tego nie chciał.

Harumi uśmiechnął się. Jego wargi dotknęły delikatnie moich ust. I kolejny cudowny dreszcz przeszedł przez moje ciało. Naprawdę bardzo go pragnę. Moje ciało, moje serce i dusza aż krzyczą do niego. Jego usta tak delikatne, zupełnie inne niż wtedy. Przy naszym rozstaniu pocałowałem go delikatnie. Ale tamte usta należały do 10-letniego dziecka, te natomiast do dorosłego mężczyzny. Zaczynam poznawać go od nowa. Zacząłem oddawać mu pocałunek. Zanurzyłem dłonie w jego brązowych włosach, były takie delikatne. Oderwaliśmy się od siebie łapiąc łapczywie powietrze. Harumi wtulił się we mnie i położył głowę na mojej piersi.

- Już nigdy nie chcę się z tobą rozstawać. – powiedział po kilku minutach ciszy, którą przerywały tylko trele ptaków.

- Ja też nie i już nigdy się nie rozstaniemy, przecież ci to obiecałem. Pamiętasz?

- Tak. Pamiętam.

- Chyba powinniśmy już wracać do zamku. Zdaję się, że mój ojciec musi nam coś wyjaśnić.

- Ojciec? – zaskoczony chłopak spojrzał na mnie.

- Gardion jest moim ojcem.

- Jesteś synem władcy smoków? – Harumi usiadł zszokowany. – Ciekawe czego się jeszcze dzisiaj dowiem?

- Zdaje się, że oboje się czegoś dowiemy. – wstałem i podałem mu rękę.

Trzymając się za dłonie poszliśmy w kierunki zamku.

2 komentarze:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, naprawdę słodko, ciekawe jak Falandir zareaguje kiedy dowie się kim jest Harumi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń