Uwaga!!!


Uwaga!!


Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

29 kwietnia 2012

Rozdział 1


Rozdział 1



Harumi

To był przepiękny dzień. Był środek lata. Słońce obdarowywało wszystkich swoim cudownym blaskiem. Ja jak zwykle uciekłem swojej ciotce, która próbowała zaciągnąć mnie do pracy z karczmie. Nie żebym był leniwy czy co. Zawsze pomagam ludziom. Ale pracy w karczmie nie znoszę. Ci wszyscy pijani mężczyźni i te wyuzdane kobiety. Właściwie karczma mojej ciotki mogłaby być nazywana spokojnie burdelem. Nie lubię tej pracy, ale niestety muszę to robić. Ciotka zawsze powtarza, że jestem niewdzięczny, że gdyby nie ona umarłbym już dawno. I tu ma racje. Bardzo dużo jej zawdzięczam. Chociaż tak naprawdę dała mi tylko dach nad głową. O resztę zawsze musiałem się martwić sam. Za ten dach nad głową odwdzięczałem się jej pracują w tej obskurnej karczmie. Czasami wymykam się do mojego ukochanego lasu. Tutaj czuję, że żyję. Czuję wolność, o której zawsze marzyłem. Moja ciotka, tak jak pozostali mieszkańcy wioski, boją się wchodzić do lasu. Są wściekli, kiedy ja do niego chodzę. Mówią, że będzie kiedyś z tego bieda. Że naruszam spokój magicznych istot, które zamieszkują ten las. Jednak oni nie wiedzą jednej bardzo ważnej rzeczy, że ja przyjaźnię się z nimi. Moją najlepszą przyjaciółką jest nimfa Adae. Pierwszy raz spotkałem ją jak miałem 5 lat. Byłem wtedy z moją mamą na spacerze. Moja mama była jedyną mieszkanką wioski, która nie bała się wchodzić do Magicznego Lasu. Zawsze opowiadała mi niezwykłe magiczne historie. Właśnie podczas jednego z naszych spacerów spotkałem Adae. Patrzyłem na nią jak zaczarowany. Jej skóra miała lekko błękitny odcień i mieniła się tak, jakby była zrobiona z diamentów. Miała długie, sięgające kolan, lekko pofalowane, jasno zielone włosy. A oczy miała niebieskie jak niebo. A jej głos był najbardziej aksamitnym jaki słyszałem. Tamtego dnia słuchała razem ze mną opowieści mojej mamy. Wiele razy chodziłem do lasu. Opowiadałem jej historie, które opowiadała mi mama. A ona opowiadała mi o magicznych stworzeniach, które spotkała w swoim długim życiu. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Powierzaliśmy, co ja mówię, cały czas sobie powierzamy nasze największe sekrety. To właśnie od niej dostałem największe wsparcie, kiedy moi rodzice zginęli. Zawsze była przy mnie. Tamtego dnia także.


To zdarzyło się 2 lata po śmierci moich rodziców. Miałem wtedy 10 lat. Pamiętam jakby to było wczoraj. Był środek lata. Dzień był bardzo upalny. Jak co dzień harowałem jak wół w karczmie.

- Harumi przynieś piwo! Harami umyj naczynia! Harami idź po drewno! Harami idź posprzątaj pokój! Harami wynieś śmieci! - i tak dalej.

Kiedy zbliżało się późne popołudnie miałem już tego wszystkiego dosyć. Ani chwili wytchnienia. W końcu udało mi się jakoś wymknąć. Pobiegłem szybko do lasu. Do mojego ukochanego miejsca jakim była niewielka polanka, gdzieś w głębi lasu. A tam było malutkie jeziorko, w którym mieszkała moja przyjaciółka – Adae.

- Cześć Harumi! – rzuciła mi się na szyję.

Jej skóra mimo upalnego dnia była przyjemnie chłodna.

- Widzę, że jesteś dzisiaj zapracowany. Obserwowałam cię. Ta kobieta jest okropna. Tak męczyć dziecko.

- Daj spokój. Jestem do tego przyzwyczajony. Chociaż dzisiaj jest wyjątkowo dużo gość. Jak wrócę dostanę burę.

Zdjąłem buty, spojrzałem pytająco na nimfę.

- Przecież wiesz, że nie musisz mnie pytać o zgodę.

To prawda. Mogłem do woli kąpać się w jej jeziorku, ale i tak zawsze się pytałem. Wszedłem do wody. Była cudowna. Ukoiła moje zmęczone ciało. Adae spacerowała po tafli wody. Uwielbiałem ją obserwować. Ledwo dotykała palcami wody. Miałem wrażenie, że lata. Jednak coś było dzisiaj nie tak. Była jakaś zamyślona.

- Co się stało?

Spojrzała na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami.

- Las jest dzisiaj bardzo niespokojny. Zwierzęta jakieś takie ciche. A ja sama czuję jakiś wewnętrzny niepokój.

- Co to może oznaczać?

- Nie wiem. Ale mam wrażenie, że coś strasznego zbliża się do lasu.

Usiadała na kamieniu, podkurczyła nogi i objęła się ramionami. Patrzyłem na nią w szoku. Nigdy jeszcze taka nie była. Wyszedłem z wody, ubrałem się szybko.

- To ja już pójdę. Ciotka i tak na mnie nawrzeszczy. Adae.

- Tak.

- Wszystko będzie dobrze. Nie masz się czym denerwować.

- Harumi przyjdziesz jutro? – podskoczyła do mnie lekko i objęła.

- Postaram się.

Poczułem jak jej delikatne usta muskają mój policzek.

- Będę czekała na ciebie. Do zobaczenia.

- Do jutra.


Pomachałem jej i zacząłem wolno iść w stronę domu. Nigdy nie było mi śpieszno do domu. Bo i do czego miałem się spieszyć. Do hałaśliwej ciotki, która cały czas mi rozkazuje i na mnie wrzeszczy. Nagle usłyszałem szelest. Odwróciłem się szybko.

- Adae? To ty? Nie wygłupiaj się. I tak mnie nie przestraszysz.

Nagle zza drzewa wyszedł jakiś mężczyzna. Był cały nagi, brudny i zakrwawiony. Ledwo się trzymał na nogach. Przestraszyłem się i zacząłem się cofać. Mężczyzna miał długie włosy, ale były tak brudne i umazane krwią, że nie mogłem stwierdzić jakiego są koloru. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Nie byłem w stanie powiedzieć jakiego były koloru. Ale najprościej można powiedzieć, że były foletowo-szare. Było w nich coś dziwnego. Ale nie były przerażające. To raczej on się czegoś bał. Otworzył usta i zaczął coś mówić. Jednak ja usłyszałem jakieś syki, a nie słowa. Mężczyzna wyciągnął do mnie rękę. Moje ciało samo zadziałało. Podszedłem do niego i złapałem go za rękę. Jego skóra była dziwna w dotyku. Delikatna, ale jednocześnie bardzo twarda i bardzo ciepła, mimo tego, że był nagi. Gdzieś w oddali usłyszałem jakieś dziwne wycie, którego jeszcze nigdy nie słyszałem.

- Harumi! – usłyszałem znajomy głos. – Co się dzieje?

Spojrzałem na nimfę. Dziewczyna patrzyła zszokowana na nagiego mężczyznę, którego trzymałem w ramionach. Spojrzał na Adaę i znowu coś powiedział. Nimfa pokiwała głową.

- Harumi chodź ze mną. Musimy go stąd zabrać.

Podeszła do nas i wzięła mężczyznę za jedno ramię, a ja za drugie.

- Dokąd go…

- Do mojego domu. Musimy się pospieszyć.

- Jak to do twojego domu? Masz na myśli dno jeziora?

- Tak. Szybko.

W kilka minut znaleźliśmy się nad jeziorem. Znowu usłyszeliśmy wycie. Było coraz bliżej. Adae machnęła ręką. Woda rozstąpiła się ukazując suche dno jeziora. Patrzyłem na to w szoku. Od pięciu lat znałem nimfę, ale jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego.

- Chodźmy. – powiedziała.

- Ale zaraz. Czekaj. Jak my mamy tam oddychać?

- Nie martw się o to. Pospiesz się.

Zeszliśmy na samo dno. W ciągu kilku sekund woda nad nami złączyła się z powrotem. Ale najdziwniejsze było to, że nas nie zalała. Dno jeziora było suche. A nad naszymi głowami był sufit z wody.

- Chodźmy do tamtej jaskini. – wskazała głową.

Podtrzymując mężczyznę weszliśmy do jaskini. To co tam zobaczyłem znowu wprawiło mnie w osłupienie. Jaskinia okazała się być dużą sypialnią. Po środku stało wielkie okrągłe łóżko. Była też kanapa i dwa fotele. Na ziemi był dywan zrobiony z wodorostów. W jaskini było także małe źródełko.

- Połóżmy go na łóżku. Trzeba się zając jego ranami.

-Adae co się dzieje? Rozumiesz jego mowę? Kim on jest?

- Harumi wybacz, ale nie mogę ci powiedzieć.

Położyliśmy mężczyznę na łóżku. Nimfa podeszła do szafki i wyjęła jakiś dziwny flakonik.

- Musi to wypić. Wystarczy pięć kropel do wody. Zajmiesz się nim?

- A ty gdzie idziesz?

- Muszę się upewnić, że go nie znajdą.

- Zaraz. Poczekaj. – złapałem ją za rękę. – Nie możesz mnie zostawić.
Jesteśmy pod wodą.

- Nie martw się. Nic ci nie będzie. Woda tutaj nie dociera. Harumi proszę zajmij się jego ranami. Wrócę jak tylko upewnię się, że on odeszli.

- Dobrze.

Wybiegła lekko w jaskini. Spojrzałem na mężczyznę. Był nieprzytomny. Z jego rany sączyła się krew. Podszedłem do źródełka i nabrałem trochę wody w dużą muszlę. Dodałem pięć kropelek dziwnej substancji, którą dała mi Adae. Woda zabarwiła się na granatowo. Usiadłem na łóżku. Podniosłem trochę jego głowę i przytknąłem muszlę do jego ust. Uchylił je lekko i zaczął pić. Kiedy wypił już połowę otworzył oczy. Teraz gdy byłem tak blisko widziałem wyraźnie tan niezwykły kolor. Ni to filetowy, ni to szary. Zdawało mi się, że kolor jego oczu ciągle się zmienia. Jego wzrok cały czas był przerażony. Mimowolnie dotknąłem jego policzka. Pamiętałem, że jak byłem zdenerwowany mama zawsze mnie uspakajała takim dotykiem. I rzeczywiście mężczyzna jakby się uspokoił. A nawet wtulił się w moja malutką rączkę. Wypił resztę napoju i zapadł w sen.

2 komentarze:

  1. Hejeczka,
    początek jest bardzo interesujący, kim jest ten nieznajomy, i w jakim języku mówił, och Harumi troskliwie się nim zaaopiekuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń