Rozdział
1
Harumi
To był przepiękny dzień. Był środek
lata. Słońce obdarowywało wszystkich swoim cudownym blaskiem. Ja
jak zwykle uciekłem swojej ciotce, która próbowała zaciągnąć
mnie do pracy z karczmie. Nie żebym był leniwy czy co. Zawsze
pomagam ludziom. Ale pracy w karczmie nie znoszę. Ci wszyscy pijani
mężczyźni i te wyuzdane kobiety. Właściwie karczma mojej ciotki
mogłaby być nazywana spokojnie burdelem. Nie lubię tej pracy, ale
niestety muszę to robić. Ciotka zawsze powtarza, że jestem
niewdzięczny, że gdyby nie ona umarłbym już dawno. I tu ma racje.
Bardzo dużo jej zawdzięczam. Chociaż tak naprawdę dała mi tylko
dach nad głową. O resztę zawsze musiałem się martwić sam. Za
ten dach nad głową odwdzięczałem się jej pracują w tej
obskurnej karczmie. Czasami wymykam się do mojego ukochanego lasu.
Tutaj czuję, że żyję. Czuję wolność, o której zawsze
marzyłem. Moja ciotka, tak jak pozostali mieszkańcy wioski, boją
się wchodzić do lasu. Są wściekli, kiedy ja do niego chodzę.
Mówią, że będzie kiedyś z tego bieda. Że naruszam spokój
magicznych istot, które zamieszkują ten las. Jednak oni nie wiedzą
jednej bardzo ważnej rzeczy, że ja przyjaźnię się z nimi. Moją
najlepszą przyjaciółką jest nimfa Adae. Pierwszy raz spotkałem
ją jak miałem 5 lat. Byłem wtedy z moją mamą na spacerze. Moja
mama była jedyną mieszkanką wioski, która nie bała się wchodzić
do Magicznego Lasu. Zawsze opowiadała mi niezwykłe magiczne
historie. Właśnie podczas jednego z naszych spacerów spotkałem
Adae. Patrzyłem na nią jak zaczarowany. Jej skóra miała lekko
błękitny odcień i mieniła się tak, jakby była zrobiona z
diamentów. Miała długie, sięgające kolan, lekko pofalowane,
jasno zielone włosy. A oczy miała niebieskie jak niebo. A jej głos
był najbardziej aksamitnym jaki słyszałem. Tamtego dnia słuchała
razem ze mną opowieści mojej mamy. Wiele razy chodziłem do lasu.
Opowiadałem jej historie, które opowiadała mi mama. A ona
opowiadała mi o magicznych stworzeniach, które spotkała w swoim
długim życiu. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Powierzaliśmy,
co ja mówię, cały czas sobie powierzamy nasze największe sekrety.
To właśnie od niej dostałem największe wsparcie, kiedy moi
rodzice zginęli. Zawsze była przy mnie. Tamtego dnia także.
To zdarzyło się 2 lata po śmierci moich rodziców. Miałem wtedy 10 lat. Pamiętam jakby to było wczoraj. Był środek lata. Dzień był bardzo upalny. Jak co dzień harowałem jak wół w karczmie.
- Harumi przynieś piwo! Harami umyj
naczynia! Harami idź po drewno! Harami idź posprzątaj pokój!
Harami wynieś śmieci! - i tak dalej.
Kiedy zbliżało się późne
popołudnie miałem już tego wszystkiego dosyć. Ani chwili
wytchnienia. W końcu udało mi się jakoś wymknąć. Pobiegłem
szybko do lasu. Do mojego ukochanego miejsca jakim była niewielka
polanka, gdzieś w głębi lasu. A tam było malutkie jeziorko, w
którym mieszkała moja przyjaciółka – Adae.
- Cześć Harumi! – rzuciła mi się
na szyję.
Jej skóra mimo upalnego dnia była
przyjemnie chłodna.
- Widzę, że jesteś dzisiaj
zapracowany. Obserwowałam cię. Ta kobieta jest okropna. Tak męczyć
dziecko.
- Daj spokój. Jestem do tego
przyzwyczajony. Chociaż dzisiaj jest wyjątkowo dużo gość. Jak
wrócę dostanę burę.
Zdjąłem buty, spojrzałem pytająco
na nimfę.
- Przecież wiesz, że nie musisz mnie
pytać o zgodę.
To prawda. Mogłem do woli kąpać się
w jej jeziorku, ale i tak zawsze się pytałem. Wszedłem do wody.
Była cudowna. Ukoiła moje zmęczone ciało. Adae spacerowała po
tafli wody. Uwielbiałem ją obserwować. Ledwo dotykała palcami
wody. Miałem wrażenie, że lata. Jednak coś było dzisiaj nie tak.
Była jakaś zamyślona.
- Co się stało?
Spojrzała na mnie swoimi pięknymi
niebieskimi oczami.
- Las jest dzisiaj bardzo niespokojny.
Zwierzęta jakieś takie ciche. A ja sama czuję jakiś wewnętrzny
niepokój.
- Co to może oznaczać?
- Nie wiem. Ale mam wrażenie, że coś
strasznego zbliża się do lasu.
Usiadała na kamieniu, podkurczyła
nogi i objęła się ramionami. Patrzyłem na nią w szoku. Nigdy
jeszcze taka nie była. Wyszedłem z wody, ubrałem się szybko.
- To ja już pójdę. Ciotka i tak na
mnie nawrzeszczy. Adae.
- Tak.
- Wszystko będzie dobrze. Nie masz się
czym denerwować.
- Harumi przyjdziesz jutro? –
podskoczyła do mnie lekko i objęła.
- Postaram się.
Poczułem jak jej delikatne usta
muskają mój policzek.
- Będę czekała na ciebie. Do
zobaczenia.
- Do jutra.
Pomachałem jej i zacząłem wolno iść
w stronę domu. Nigdy nie było mi śpieszno do domu. Bo i do czego
miałem się spieszyć. Do hałaśliwej ciotki, która cały czas mi
rozkazuje i na mnie wrzeszczy. Nagle usłyszałem szelest. Odwróciłem
się szybko.
- Adae? To ty? Nie wygłupiaj się. I
tak mnie nie przestraszysz.
Nagle zza drzewa wyszedł jakiś
mężczyzna. Był cały nagi, brudny i zakrwawiony. Ledwo się
trzymał na nogach. Przestraszyłem się i zacząłem się cofać.
Mężczyzna miał długie włosy, ale były tak brudne i umazane
krwią, że nie mogłem stwierdzić jakiego są koloru. Podniósł
głowę i spojrzał na mnie. Nie byłem w stanie powiedzieć jakiego
były koloru. Ale najprościej można powiedzieć, że były
foletowo-szare. Było w nich coś dziwnego. Ale nie były
przerażające. To raczej on się czegoś bał. Otworzył usta i
zaczął coś mówić. Jednak ja usłyszałem jakieś syki, a nie
słowa. Mężczyzna wyciągnął do mnie rękę. Moje ciało samo
zadziałało. Podszedłem do niego i złapałem go za rękę. Jego
skóra była dziwna w dotyku. Delikatna, ale jednocześnie bardzo
twarda i bardzo ciepła, mimo tego, że był nagi. Gdzieś w oddali
usłyszałem jakieś dziwne wycie, którego jeszcze nigdy nie
słyszałem.
- Harumi! – usłyszałem znajomy
głos. – Co się dzieje?
Spojrzałem na nimfę. Dziewczyna
patrzyła zszokowana na nagiego mężczyznę, którego trzymałem w
ramionach. Spojrzał na Adaę i znowu coś powiedział. Nimfa
pokiwała głową.
- Harumi chodź ze mną. Musimy go stąd
zabrać.
Podeszła do nas i wzięła mężczyznę
za jedno ramię, a ja za drugie.
- Dokąd go…
- Do mojego domu. Musimy się
pospieszyć.
- Jak to do twojego domu? Masz na myśli
dno jeziora?
- Tak. Szybko.
W kilka minut znaleźliśmy się nad
jeziorem. Znowu usłyszeliśmy wycie. Było coraz bliżej. Adae
machnęła ręką. Woda rozstąpiła się ukazując suche dno
jeziora. Patrzyłem na to w szoku. Od pięciu lat znałem nimfę, ale
jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego.
- Chodźmy. – powiedziała.
- Ale zaraz. Czekaj. Jak my mamy tam
oddychać?
- Nie martw się o to. Pospiesz się.
Zeszliśmy na samo dno. W ciągu kilku
sekund woda nad nami złączyła się z powrotem. Ale najdziwniejsze
było to, że nas nie zalała. Dno jeziora było suche. A nad naszymi
głowami był sufit z wody.
- Chodźmy do tamtej jaskini. –
wskazała głową.
Podtrzymując mężczyznę weszliśmy
do jaskini. To co tam zobaczyłem znowu wprawiło mnie w osłupienie.
Jaskinia okazała się być dużą sypialnią. Po środku stało
wielkie okrągłe łóżko. Była też kanapa i dwa fotele. Na ziemi
był dywan zrobiony z wodorostów. W jaskini było także małe
źródełko.
- Połóżmy go na łóżku. Trzeba się
zając jego ranami.
-Adae co się dzieje? Rozumiesz jego
mowę? Kim on jest?
- Harumi wybacz, ale nie mogę ci
powiedzieć.
Położyliśmy mężczyznę na łóżku.
Nimfa podeszła do szafki i wyjęła jakiś dziwny flakonik.
- Musi to wypić. Wystarczy pięć
kropel do wody. Zajmiesz się nim?
- A ty gdzie idziesz?
- Muszę się upewnić, że go nie
znajdą.
- Zaraz. Poczekaj. – złapałem ją
za rękę. – Nie możesz mnie zostawić.
Jesteśmy pod wodą.
Jesteśmy pod wodą.
- Nie martw się. Nic ci nie będzie.
Woda tutaj nie dociera. Harumi proszę zajmij się jego ranami. Wrócę
jak tylko upewnię się, że on odeszli.
- Dobrze.
Wybiegła lekko w jaskini. Spojrzałem
na mężczyznę. Był nieprzytomny. Z jego rany sączyła się krew.
Podszedłem do źródełka i nabrałem trochę wody w dużą muszlę.
Dodałem pięć kropelek dziwnej substancji, którą dała mi Adae.
Woda zabarwiła się na granatowo. Usiadłem na łóżku. Podniosłem
trochę jego głowę i przytknąłem muszlę do jego ust. Uchylił je
lekko i zaczął pić. Kiedy wypił już połowę otworzył oczy.
Teraz gdy byłem tak blisko widziałem wyraźnie tan niezwykły
kolor. Ni to filetowy, ni to szary. Zdawało mi się, że kolor jego
oczu ciągle się zmienia. Jego wzrok cały czas był przerażony.
Mimowolnie dotknąłem jego policzka. Pamiętałem, że jak byłem
zdenerwowany mama zawsze mnie uspakajała takim dotykiem. I
rzeczywiście mężczyzna jakby się uspokoił. A nawet wtulił się
w moja malutką rączkę. Wypił resztę napoju i zapadł w sen.
Ale fajne... :)
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńpoczątek jest bardzo interesujący, kim jest ten nieznajomy, i w jakim języku mówił, och Harumi troskliwie się nim zaaopiekuje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia